Twitter Facebook
Lemko
4.2. Izby 2015 (nagrane w Krynicy)

Nagrała A. Banias. Osoba pytająca jest młodą Łemkinią. Informator: MariaK ur. 1970 w Krynicy. Informatorka dłuższy czas mieszkała w Izbach (?). Informatorka ma nowszą wymowę łemkowską (np. nie ma y tylnego, a w każdym razie nie jest ono wyraźne). Początek rozmowy prowadzony jest bardziej po polsku, dopiero w miarę opowiadania dominuje łemkowski, choć trafiają się nieraz nowsze zapożyczenia z polskiego, także wyrazy polskie i całe zdania po polsku.

Wykasujesz! [Wykasuju.] Budesz kasuwaty, może byty. [No to ciocia no to radż, szto pamiatasz. Gadaj, ne śmij sia!] Lipsze jak bys [...] ne włuczyła toho, to by było najlipsze. No szto mam tobi opowidaty Hańcia? [No o mistycznych rïczach.] O mistycznych riczach. Mene ne prestraszyło jak na razi, odpukaty, diakuwaty Bohu. A jak dawnisze było to wiesz, no. Różnie było. Różnie. Musimy nawiązać jakiś temat.

Komentarz: różnie – po polsku (łemk.: rużni).

O wrokach i tajemnych mocach

[No to może zacznijmy od tych wrokiŭ. Jak pamiatasz, jak sia zaszmariało wroki?] A na szo tobi zaszmariaty. Babcia tobi opowidała. [No a gadaj, jak ty pamiatasz. Może babci Ołeśniŭyczki pamiatasz, jak ona zaszmariała?] No, babci Ołeśniŭyczki ne pamiatam jak ona to robyła.

Skrempowałaś mnie, speszyłam sie. [Ciotka ne gadasz, że speszyła] Speszyłam sie tylko wiesz. Dobra, dobra, niech siedzi tutaj.

Komentarz: Skrempowałaś mnie, speszyłam się – po polsku.

[Znam, że znasz opowidania swojej teściowoj, czyli mamy swojoho muża, wujka Janka, może bez nazwysk, jak ona meszkała w Klymkiŭci jako już mężatka.] No to dobra, opowim tobi toto, co mi teściowa powidała.

No. [Bo generalnie teściowa była z Perunkы] Tak, pochodyła z Perunkы, to jest koło Krynyci, desy ja znam ile kiłometriŭ odtal? Dwadcet? Dwadcet piat? Wece ne bude. No, dwadcet, może ne bude wece [Do Perunkы?] Do Perunkы [Może nawet meńsze? No meńsze bilsze] No dobre, no nech bude dwadcet kiłometriŭ. Ona tam meszkała. Ona pochodyła z takoj bohatoj rodyny można powisty, na tamte czasy, jej tata był sołtysom i jakysym wojskoŭym. Dobri sobi żyly. Piznisze wysidlyły ich w okolyci Lubina. Tam praciuwała, robyła, zapoznała swojoho muża. Wyszła tam zamuż, tam meszkała, no ale w tamtych czasach. Mała dwoje dity, tote dity zachworyly ji na koklusz i doktor powił, że musyt zminyty klimat. No to wernuła. A jej muż pochodył, rodyna pochodyła z Klimkiŭky. Wernuła do, bo już jej rodyczы tu ne meszkaly w Pioruńci, nykto ne wernuł, to postanowyła, że pryjichat do swoich teściŭ do Klimkiŭky, z tyma ditmy. No, a to pryjichała tym swoim potiahom do Grybowa, z Grybowa jakosy pryŭezły jej do Klimkiŭky. No i tam meszkała z teściamy, szczosy tam pomahała jim, no ni, i dity już tu lipsze sia czuly i, no i taki prypadok był, że, sztosy sia ji zrobyło na buzi, na polyczku, takie czerŭene, ja ne znam, kakysy lyszaj czy jak to nazyŭaly, to ji ne schodyło, to po prostu zamist zalyszaty to sia powekszało. I zauważyła to jij teścioŭa i powiła do niej, żeby sia ne bała, że ona jej na to pomoże, że zaradyt sztosy. I jak było, zachodyło sonce, kazała jej sisty na kreśli pred wiknom. Ona nawet ne pamiatat szto robyła, jak robyła toto. Ale sztosy tam gadała, sztosy toho chodyła, gadała, jakysy tam pluła, szmariała, sztosy tam robyła, w każdym bońdź razi.

[Tota jej teściowa?] Tota jej teścioŭa, tak. [Kotra, kotra ne pochodyła z Klymkiŭky, lem tota teściowa pochodyła, otkal, z Hańczowy?] Ja ne znam otkal pochodyła. [Bo to ona ne pochodyła z Klymkiŭky.] Ja ne znam odkal pochodyła. Na pewno z okolycz desy. [No.] Ne znam odkal. Toho ne powim, odkal ona pochodyła. No ja dumam, że nedaleko, jak w Klimkiŭci była to zawsze sia żenyly desy po sełach blyszcze, może Wysowa, może Hańczowa, może, w okolïczi [!] gdesy. Ne znam. Ne powim. W każdym bońdź razi tota mojej teściowej teścioŭa zrobyła tak, że kazała jej sisty, zachodyło sonce, szczosy tam powiła, potohuŭała, i może za dwa try – dny po prostu, czy na druhy den, teściowa gadat, że jej to znykło z toj buzi i ona sia straszni wystraszyła, że sut jakysy czary. [Jak to możlywe?] Jak to jest możlywe, że takie sztosy po prostu, kotre po prostu jej sia zaczeło rozpreszczeniaty na toj buzi, na tym polyczku, toto znykło jej. No i tak piznisze z dystansom do toj teściowoj, bo sia bała, bała sia, że sztosy jest ne tak. No ale gadała piznisze tak do mene, że teściowa sztosy mała w sobi. Znała sia na czymsy, ale ona nykoly ne gadała toho, ale mij muż po prostu gada, bo on jako, właśni jak ony, właśni ony tam meszkaly prez jakysy czas, jak tot koklusz, toto szytko preszło, dity jeszcze ne chodyly do szkoły, ne znam czy tam była pił roku czy rik czasu, już chtiła wertaty do sebe, do, do Przemkowa koło Lubina, i teściu jej odwozył do Gryboŭa na potiah, i ona wsadyła, bo było troje dity, wsadyła dwoje, a toto tretie było na rukach u teścia. [Czyli twij muż, wujek Janek, tak?] Tak, tak. Mij muż był na rukach u swojoho dziadka, no ni, u teścia mojoj teścioŭoj, no ni. Potiah ruszył, ona z tyma ditmy dwojha sidyła, już [cht]iła tretie żeby dał dziadek jej, teściu, a teściu powił, że on zostanie z nyma. I tak powiła, że zawsze gadała, że teściu wkrał jej najstarszoho syna, czyli mojoho muża. No i tak, ona pojichała z tyma dwojima ditmy na zachid, a Janek... [A wujek zistał.] A wujek zistał, tak. Czyli mój mąż Jan został tutaj i on tutaj sidył dobryj rik a może i dwa roky z dziadkamy. No to i on tak i nekoly opowidał, że, że sztosy babcia mała zawsze, bo dawnisze sztosy było tak o, że sztosy tam straszyło, sztosy, jakysy sztosy tam było, zawsze sztosy gadat. Pereważni to było weczeramy, weczeramy i w noczy, że sztosy chodyło, sztosy stukało, sztosy tamto siamto robyło.

Komentarz: wyrazy teść, teściowa to zapożyczenia używane już dawno, ale dziadek, wujek i in. to nowsze polonizmy. Wyraz rozpreszczeniaty to adaptacja polskiego rozprzestrzeniać się. Słowa: Czyli mój mąż Jan został tutaj i on tutaj – to tekst po polsku.

[A wujek tiż toto czuł?] Wujek ne zwertał na toto uwahy, tylko zaŭsze babcia gadała do nioho: a woz, gadam tobi, uber naruby koszelu! – czyly na odworotnu storonu nos! – to ne bude tebe tam dusyło czy sztosy – gadat. Albo: ne chod do toj, weczeramy, do toj stodoły tam. I babcia sztosy, mij muż zawsze gadał, że sztosy babcia mała w sobi. Nykoły ne znał szto, ale sztosy było tam, gadat. Ale piznisze jak tak z teściowom gadałam jak byłam, no to teściowa powidała, że sztosy było. I kolysy gadat, jak ona już tak choruwała czy sztosy, zawsze gadała, że: Luba ja tobi prodam za hrosz. A moja teściowa była już tak wystraszena, że znała, że sztosy preczuwała, że sztosy tam było, sztosy znała teścioŭa, jakysy... [Tajemny mocy.] Tajemny mocy ne z toj zemli i po prostu bała sie, i ona zawsze gadała, że ona ne chce, ona ne chce żadnoho hrosza nycz kupuŭaty od, od teściowoj, od nych, no ni? I tak zostało, ale piznisze gadała, że sztosy, że było barz tiażko jej odyjty z toho świta i kto-to wziała prawdopodobni, ne znam czy to prawda czy neprawda, teściowa tiż toho nykoly mi ne powi, to znaczy ona ne znała no ni, że wziała taka, ja ne znam czy toto, rodyna była do, do mojoj teścioŭoj, [poprawia się:] teścia, teścia, kuzynka czy jak można powisty, że toto wziała kupyła od nej i ona odyszła. Pizniszcze jak było, toto ne znam, ale znam, że u toj nyby teraz wypada to do mojoho muża ciocia, kotra już ne żyje, że jako młody chłopak, szto pryjiżdżał kawaler, to jak iszoł z chaty do toj chыży, tam de tota ciotka żyła joho, to tam straszyło. On sia bał. [Wujek sia bojał.] Wujek sie bojał tam spaty, mij muż sia bojał tam spaty ciły czas. Ne znam, jak tam było dalsze, ale no taky były, tak opowidaly, o. I teściowa to na własnij skori znała, że po prostu sztosy było, sztosy jej teściowa znała, sztosy, ne znam, urokы odczynyty czy jak to, że po prostu toto wernuło sia jej toto i to, gada, to ja na własnoj skori odczuła toto szytko.

No a insze take, no to szto take insze, no to moja babcia opowidała mi [Kotra?] moji mamy mama, kotra pochodyła, ona sia wrodyła w Stanach w Pensylwani, piznisze wernuly do Śnitnycz, piznisze wyszła zamuż i meszkała w Izbach. I ona powidała jak to po wojni, po tym szytkym, że zawsze sztosy ich desy tam, ne znam czy to duszy były jakysy nespokijny, sztosy wodyło ich, przeważni po lisach, jak chodyły za hrybamy, jak stihały dereŭa dziadek, czy jak desy iszły, na prykład prodaty toŭar do Krynyci: mołoko, hryby, czy sztosy tam szto, szto... [Syr, masło...] syr, masło, o właśni, i piznisze jak wertały, a było już pizno, to po prostu, że ne mohły znajty dorohy wernuty do chyż. Szczosy ich tak bałamutyło, że ne mohły dojty do chyż. No to, to czasto opowidały lude, że takie sztosy było, babcia tak czasto opowidała, dziadek opowidał o takych riczach, że sztosy jednak było. I lude mały w sobi, sztosy w sobi nekotry, że jak zazdrość, że tot mał wece, tot mał mejsze. No jaka zazdrość? Taka, że, że weryły w nekotry riczy, że na prykład, o, ktosy mał jakysy w oczach sztosy, że jak na prykład spotkało sia joho rano to ciły, prez ciły den sie ne daryło nyszto, to lipsze ne treba było nygde jichaty. Szo takoho iszczy było? [No a szto robyly, żeby sia jakby profilaktyczni wysterehaty toho?] No ne spotykaly sia z tyma osobamy. [A ne uberaly sia jakosy specyficzno abo na szczos...?] To znaczy tak gadały, [...] żeby ubraty naruby pid koszelo, sztosy czerwenoho maty na sobi. No preważni tak gadaly. Abo czerwene sztosy uberaty jakysy uznasz, maty bluzku czy jakysu basamunku, abo obojentni szto, jakysy sznuroczok na ruci czy szczokolwiek, znasz, abo jak dity sut mały, że to sy smotry i gada: o tiu-tiu-tiu! jake harde, jakie to, jakie tamto. To lipsze, znasz, daty dzecku sztosy czerwenoho, żeby toty wroczyska sia ne toho, abo naruby sztosy ubraty sobi, no ni, pid koszelo czy sztosy. [Gaczy]. Gaczi, no właśni, ubraty czy tam.

Komentarz: do chyż może znaczyć zarówno ‘do chałup’, jak i ‘do (jednej) chałupy’. Wyraz zazdrość to polonizm.

O duchach

[A ne pamiatasz toto, jak twoja babcia właśni Paraska opowidała o jakichś duchach, o duszach, sia błukały, szto robyły? Jak desy straszyło?] No to szto robyły? Nyc ne robyły, no po prostu preważni toŭdy gadały, że braly jaku śwaczenu ŭodu albo sztosy, to chodyly, kropyly, znasz, molyly sia żeby to odyszło. No szto jeszczo robyły? Tak, tak ne gadały. Gadaly, że zawsze w seli była jakysa osoba taka, szto se na czymsy tam znała, szczosy mała w sobi, jakysy mała knyżky, znała czytaty toty knyżky, ewanheli take mała, szczo na przykład jak odprawiały toty, toty, no [...] jak sia to nazywa, Ania? [Parastas?] Parastas, możliwi. Że znały jakosy to po prostu odczytaty. No ale to dawne każdy znał, bo to było jakosy tyma, toty litery sut teraz insze, że ne każdy zna czytaty. [Po starocerkiewny.] Starocerkiewny toty knyżky znasz, ne ma tam szto czytaty, w nas jest taka, to nykto ne poczytat, jeszcze jak wujek tot żył, cioci Sydoni, Mytro, no to znam, że on czytal. I wujek Mytro sztosy mał, on znał, on znał czytaty, znał, tyko on piznisze, to tata opowidał, że on znał toto czytaty jakosy, ale to treba było znaty, kotry wersy i jak toto czytaty. Że wujek Mytro znaw, tyko on ne chtił toto robyty. [Bojał sia]. Bojał sia. Może i sia bojał moim zdaniem, ale ne chtił tiż może za duże odkryty o nekotrych riczach praŭdy, znasz, nekotry prychodyly z problemamy na prykład, mi zhynuło toto, a odczaruj mi toto czy tamto. On mih toto robyty, on tyko ne chtił toto. On ne chtił może znasz medży ludmy [Ingeruwaty w ich żytia.] Ingeruwaty tot w żytia, właśni, ne chtił toho chyba. Bo jak nekoly sztosy, bo on chodył i toto czytał, tata opowidał, że on był tam kadesy to on chodył z tym wujkom, że tak desy czytaly toto, tamto. Sztosy gadam to, ale on ne chtił toho robyty. On ne chtił toho robyty po prostu. Ale to treba było znaty. I tutaj ja znam, że tota, jak mojoj teścioŭoj teścioŭa, ja dumam toto, szto ona prekazała toj swojoj kuzynci czy ciotci, no ni, że to o, ja ne znam komu tota ciotka prekazała, czy to już zostało za... [Zamknene] zamknene. Ja znam, że, że tak dawnisze gadaly, że jak ktosy mał takie, dar do dawania tych właśni, właśni tych takïch rużnych czariŭ, znasz, że na prykład o, koroŭa sia ne dojiła, tobi sia ne wrodyło, znasz, sztosy sia tam stało, znasz, czy sztosy, lude znajut odczaruwaty, sztosy odczytaty. Ale to treba było daŭaty i to lude prekazywały z pokolinia na pokolini. Ale ne każdy chtił toho, jak gadat, wziaty, kupyty za tot grosz, jak to gadajut. Ne chtily toho kupuwaty, bo sia bojały, ne każdy mał predyspozycji do toho. [No na pewno, ne każdy był w stanie psychiczni] Psychiczni chyba toho wytrymaty, psychiczni, bo to po prostu mi sia zdaje, że lude mieli styczność z... [Paranormalnyma sprawamy]. Tak, tak. Ja po prostu. Mi sia wydaje, że po prostu czuly toty osoby poza, wiesz, toty duchy, toty duszy, kotry, kotry wołały, znasz? Treba maty psýchiku odpowidniu, ne każdy to wytrymat. Ne każdy. [Ja to myślu, że to...] No sut taki rużny. I do toho czasu jist tak na prykład. Ja pamiatam, jak moja mama, jeszcze jak myzme meszkały w staroj chyży. Była straszna buria czy sztosy, mama zawsze śwityła świczku, do wikna dała i obraz Matky Boskoj. Teraz mało chto chyba tak daje, wiryt w toto. A tam iszczy tak było, bo ja pamientam, teraz może już ni, bo może ne ma tych, ale dawnisze to moja mama, jak była taka straszna ulewa czy buria, znasz, że faktyczni woda już toho, to mama zawsze śwityła hromnyciu i obraz Matky Boskoj dała do wikna, żeby oboronyło nas. Ochoronyło. Tak było dawniszsze, tak jeszcze take nekotre riczy, znasz.

Komentarz: mieli styczność, pamientam — polonizmy.

Pryszło sia naprykład z tom, z tom palmom czy jak był świaczeny zboże, owies czy sztosy, to tata zawsze iszoł i wsypywał to na, na, żeby sia rodyło. Teraz na prykład ne wbijajut, ale dawnisze palmu czy szczosy wbijaly w pole, żeby sia rodyło. Zioła czy szczosy na prykład. Kowalska mi gadała, ni, że po prostu masz zioła czy szczosy, trymaj, zasusz sobi, trymaj na strychu, żebys znała, że to choroby, żeby dało urodzaj, znasz? [No, w nas babcia tiż zawsze zila trymat] No, no, a nekotry ne trymajut [Po rokы, o Jezus!] No. Ty wisz, że to sia bere i sia spalat i tot popiół sie rozsypuje. [A śŭaty obrazkы tiż sia palyt, ne wyszmariat, ni?] No, tak, tak, to gadały żeby na wyszmariaty... ale take byly, że znasz, no lude toho ne, ne, ne podtrymujut ale. Teraz jak kto ne chce trymaty obrazkiw, znasz, śŭatych jakysych w chyży, bo ne pasuje mu do wystroju, a dawnisze preważni, ja pamiatam w staroj chyży to myzme mały samy toty śwaty, taky welky iszczy toty obrazy. Ja pamiatam, mamo, to może zabytkowe czy sztos, no ni. Dawnisze chodyly tak, podawały po sełach, znasz? Myzme zawsze maly toty ty. Były taky, matko, welky takie obrazy byly. Także to...

Komentarz: zioła, urodzaj, popiół sie rozsypuje, do wystroju — nowe polonizmy.

Czy bać się zmarłych?

[A wmerłych sia treba bojaty czy ni?] Ni. Wmerły tobi nycz ne zrobyt, nykoły. Nykoły. Tak zawsze mi gadał mij dziadek, bo ja sie zawsze bałam, bo ja i słuchałam jak ony opowidały, jak to ich tam wodyło, jak to, jak tamto, i opowidały, znasz, o tym Wierchu Szubeczynnym, że tutaj za toho nasz... [Pozabyjaly, Pułasky to.], no Pułasky, szto on ne wyrabiał, znasz, [...] ale on duże kryŭdy zrobył ludiom, znasz, newynny lude pohynuly. W każdym bońdź razi no dziadek zawsze mi gadał, babcia to samo, mij tata to samo: ne bij sia nykoły wmerłoho, wmerły tobi nycz ne zrobyt. Żywy tobi zrobyt krywde, ale wmerły nykoly i ne treba sia bojaty. Jak sztosy masz jakysy tam [...] czy szczo to pomolyty sia, zaśwityty świczku. Pomolyty sia za duszom pomoczy, ale tak to. I ja teraz wiriu; wiriu w toto że, bo ja sia bojałam, ale mij tata wmer i odyszło toto i ja sia ne boju. A ja sia naprawdu bałam. Iszłam weczerom sełom to, jak dziadek sy przypominam, to wszytkych zmerłych w każdej chyży dyliłam jak byly, a koło cerkwy to już naprawdu. Tak że, że po prostu wyobraźnia tak praciuwała mi. No a teraz to ni, ne ma szo sia bojaty.

Komentarz: o tym Wierchu Szubeczynnym tj. o Wierchu Szubienicznym; wyrabiał, przypominam, wyobraźnia – nowe polonizmy, krywde – polska końcówka.

[Ale pamiatasz, ciocia, taki histori właśni, o zmerłych, jak to desy prychodyly, straszyly?] No dawnisze opowidały, że po prostu, że prychodiat, że, znasz, szukajut czohos, że sia otwariajut dweri, że to, że tamto, ze siamto, ale to, znasz, mi sia wydaje, że to wyobraźnia ludy praciuje nad tym wszytkym. Może dawniszsze to było, ja ne znam, no na pewno tota prawda jest, jak dziadek z babcią opowidaly, bo na pewno sobi toho samoho ne wyssaly z palcia, no ni? [No na pewno]. I na pewno, znasz, i to ne było tak, że tylko babcia czy dziadek mi opowidaly, ale, znasz, i teściowa opowidała jak i jej opowidały tiż, no sztosy w tïm jest i sztosy było i ludy mały sztosy w sobi takoho, znasz, że znaly z tyma duchamy, z tyma osobamy spoza toho świta, znasz, jakosy sia komunikuŭaty. I ja, ja wiriu, że takie szczosy było.

Komentarz: dziadek z babcią – po polsku.

Wierzenia, zabobony – cd.

Tak może taraz, może sia świt i zminył, może lude inacze na to smotriat, może już ne ma tego, może lude już jak sia sut pochowały i sut [...] toto szytko, no ne znam, ne znam czy kto i de. No sztosy dawniszsze były, abo po prostu lude maly, znasz, maly taky dar w sobi. Dar. I znały czytaty toty szytky knyżky swoi, bo to z tych knyżok jakosy tiż czytały i wywoŭuŭały toto szytko. Ale to było barz tiażkie dla toj osoby, moim zdaniem, barz tiażkie, że ony [...] barz tiażko odyjty z toho świta, barz sia muczyły. Tak opowidały lude, że tak było. I ony zawsze gadały, że chcut prodaty tot, za hrosz prodaty, ale że każe tot hrosz, za tot hrosz i kupyty. A musiły gadaty, żeby jaku najwyższu cinu toto prodaty, żeby ony mohły odyjty. No tak czułam. I na pewno jest szczosy w tym prawdy, tylko że teraz starszych ludy szczo raz jest mejsze i czowek po prostu nekotry sprawy, jak był mołody treba było zapysuwaty albo nahryŭaty toto szytko, to by czowek znał. Bo i rodycze już opowidaly i ony samy prożyly duże. No tylko czowek ne zapywuwał i to był błud, że ne zapysuwał. Ale ja dumam, że to zawsze zostane sztosy. Inak sztosy każe tam, że muwią: kominiarz idzie, łap sie za guzik, no nie? Czego si łap? No bo ci szczeńście da. Czy to jest prawda? [Nie wiadomo, ale dlaczego miałabym się nie złapać?] No nie wiadomo, ale każdy sie łapie za guzik, no nie? Tak samo jest i tam. Treba oddaty cześć zmarłomu, cześć szytkomu, znasz, i już no, moim zdaniem. I dobri wspomynaty zawsze. Dobre wspominati, jak szczo to pomoczy tym, tym osobom.

Komentarz: moim zdaniem – nowy polonizm.

No tak szto poza tym? Poza tym ne znam nycz takoho, no. Toty wroczyska jak sia zaszmariat. Je szczosy, bo po prostu jak kto sy posmotry na tebe źli, czy szczosy jest tak, że po prostu dostaje straszny ból hołowy, od żołudka tobi jest nedobri, słabo sia robyt. Gadajut, że szczosy majut w oczach lude, że tak po prostu sia posmotriat na tebe i tak działat. Toto wroczyska abo zliwat, daje sia na wodu, lije sia wody do szklanky i liczyt sia od desiat do zera, piznisze pluje sia po, po czeli i po hrudiach, i sia zaszmaria, i sia muwy, te dobre wrokы na, na chłopa, na dzecko, na szytkych wkoło, szto sam wyminiasz i splujisz, a piznisze sia wyliwat, pyje sia z trioch bokiŭ po łyku i resztu sia po prostu, jak kij wpade na dolynu, sztosy tam, no to znaczyt, że wroczyska hpały, treba to po prostu wylaty na dwir pizniszsze. Pizniszsze dali to iszczy babcia powidali, to z derewa było brały. Pizniszsze gadały, że [...] z zapałok ni? Z zapałok ne diła [...] tiż [Z roszeta.] Z roszeta prebiŭajut jakosy tiż, no ni? I iszczy gadajut, żeby ne zaisty tych wroczyskiŭ, no ni? Abo ne spaty, bo piznisze jest barz tiażko i można sia naprawdu prekrutyty. Desy to gadajut, że jak zajist sia czy sia położyt czowek, bo joho hołowa bolyt, że ne poszmaryt desy, to tak sidyt w czoŭeku, jest nedobri, organizm ne praciuje, jakosy niewydolność czohosy tam, że można faktyczni sia prekrutyty. W każdym razi straszni hołowa bolyt i żołudok, jest tak nedobri, że ne można any, można zomdlity.

Komentarz: działat – wyraz polski z łemkowską końcówką, sia muwy – z pol. się mówi, ból, niewydolność – nowe zapożyczenia czy wtrącenia, z roszeta – może zamiast: z reszeta.

No, ale w każdym bońdź razi, tak gadajut, no a jak jest? No sztosy jest. Ja w toto wiriu, bo jak mene faktyczni proty [...] to mi leksze jest i po prostu zaczynat sia odbyjaty, jisty dobri, ah, szkoda gadaty, lipsze, lipsze ne maty tych wroczyskiŭ. Tak że. No a poza tym szo tam iszczy babcia powidały? Powidały jak iszły tam z Krynyci czy tam desy, czy dziadek iszoł weczeramy, i desy w potok, bo wszak to dawnisze sia iszło czy z Krynyci czy tam dalszy desy, było Wszytkych Śŭatych, czy szto, już, już temno, już mhła, bo to osin, i desy idut, idut, a dorohy ne ma, i ne ma, i ne ma, i na ma. Boże, jakysy tam [...] ne było dorohy, any pola, any nyc, tak na skróty iszły, żeby krótsze [...] iszczy [...] ne mohły wyjty z potoka czy z czohosy tam. I tak do rana, aż sonce zaśwityło, to dopiro jak sonce zaśwityło to dopiro dorohu znaszły i zaszły do chyży. Jest tak, że końi wyczuwały, źwirjata sztosy, i budyły, i ne mohły wyjty. I dopiro jak prychodył ten, rano, sonce wstawało, to wtoŭdy doroha sia znaszła i szystko sia znaszło. I tak dochodyły.

Komentarz: na skróty – nowe zapożyczenie.

A były tam, iszcze opowidały tiż, że, że jak uci były czy korowy, że były jakesy take lude, szto po prostu zazdrosne czy szto tam, ne znam, zawistny, że koroŭa ne dała mołoka czy ucia ne dała mołoka, odtiały mołoko. I że wchodyły desy do kohosy, żeby toto odczaruwaly. No rużny, rużni to gadały. No, ale to tak dokładni to ne pamiatam. Ne nastawiałam sia, że Ania bude to robyła. Takie sztosy chtiła. Ale nastupnym razom jak budu u teścioŭoj, to szytko powim, poopowidam i pozapysuju i ponahryŭam, żeby to też yszczy zostało, szto i jak było. Teścioŭa stara, bo tak była mołoda diŭczyna, jak została wysiedlena. [Kiłko mała rokiŭ? Tak mensze bilsze.] Ja ne znam. [Piatnadcat?] No desy tak. Desy tak, bo ona pamiatat wszysko. [Moja babcia mała szesnadcat, ona była ze dwa – try roky mołodsza od babci] Tak jakosy, no ona pamiatat, ona pamiatat, że iszczy jak piznisze, jak chodyły, znasz, toty, toty iszczy były po ŭojni, no ni, banda ÚPA, a toty druhy wojska polske, no tak jak chto jeden pryszoł, powił, żeby daty jidżynia, chodyły, szytko szperały, wytichały, doma nycz ne zostawało, na druhy den pryszły druhy, a w tych druhych toty samy były, szto były w perszych, i ne znat jakomu było wiryty, szytko szarpaly lude tylko i... Było rużni, no gadaty było tiażko, było barz tiażko. Tak było źli i tak było źli. Bandy hrasuwały po lisach. Chodyly tylko, żeby idżynia daŭaty i informacji. Że tiażko było, ne było lehko. Ne było lehko. Były take czasy, jake były, jake były, no ale. Ale z tyma czaramy i z tyma, z tyma urokamy, z tyma szytkyma, to sztosy było i z tym, szczo tak wodyło ludy po tych lisach, że ne mohły znajty sia, odnajty. Sztosy było, na pewno w tym było, bo to ne tylko, że tam moja babcia, czy teścioŭa, czy toho, to duże ludy opowidały starszy. Szczosy w tym było.

Komentarz: ne nastawiałam sia, wszysko – wrącenia wyrazów polskich.